polecane

Młody rowerzysta wydawał się być mocno zdziwiony, gdy w pewnym momencie na jego drodze stanął... zaparkowany samochód. Zapewne zauważyłby go przed uderzeniem, gdyby podczas jazdy zamiast bawić się telefonem komórkowym, patrzył przed siebie.

Policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego skarżyskiej komendy (woj. świętokrzyskie) zatrzymali do kontroli drogowej 24-letniego kierowcę seata, który - jak informuje policja - pędził trasą S7 z prędkością 236 km/h. Funkcjonariusze ukarali mężczyznę 500-złotowym mandatem i 10 punktami karnymi. Tymczasem w sieci pojawiły się już pytania internautów o wiarygodność pomiaru prędkości w tej sytuacji. Zwracają przy tym uwagę, że pokazywany wynik to prędkość radiowozu, a pomiar z tak dużej odległości, przy 21-krotnym przybliżeniu może nie być dokładny. Jedno jest pewne, kierowca seata przepisowo nie jechał.

Samochód osobowy, którym podróżował kierowca i pasażerka, z nieznanych przyczyn, z ogromną siłą uderzył w w tył naczepy samochodu ciężarowego. To tej tragedii doszło w poniedziałek prze 23.00 na 109 kilometrze autostrady A1, w okolicach Malankowa. Gdy na miejsce dojechały służby ratunkowe, kierowca znajdował się około 10 metrów od opla, a podróżująca z nim kobieta była zakleszczona we wraku. Jak informują strażacy, obie poszkodowane osoby nie miały oznak życia.

Dwie osoby zginęły w tragicznym wypadku, do którego około 8:30 rano doszło na DK 42 w okolicach miejscowości Granice, w województwie łódzkim. Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że kierujący fiatem doblo 63-latek, jadąc w kierunku Radomska, na prostym odcinku drogi zjechał na przeciwny pas ruchu i doprowadził do czołowego zderzenia z ciężarówką. Kierowca fiata i jego 59–letnia pasażerka zginęli. 52-letni kierowca samochodu ciężarowego wyszedł z wypadku cało, był trzeźwy.

Młody mężczyzna stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w przydrożną latarnię. Chwilę później kierowca wysiadł z samochodu i uciekł pieszo. Miał pecha, bo zarejestrowała go kamera monitoringu, pod którą przebiegał... Do zdarzenia doszło w sobotę (3 kwietnia 2021 r) w Kudowie- Zdrój.

30-letni motocyklista w Suzuki GSX-R 1000 w wielkanocną niedzielę postanowił poszaleć po drogach. Namierzyli go policjanci ze śremskiej grupy Speed. Mężczyzna postanowił nie zatrzymywać się do policyjnej kontroli i zaczął uciekać, jadąc momentami 200 km/h a w terenie zabudowanym 112 km/h, wyprzedzając wielokrotnie inne pojazdy na zakazie. Ostatecznie, po kilku kilometrach, 30-latek musiał uznać wyższość mundurowych - tłumaczył, że nie widział jadącego za nim radiowozu. Mężczyzna stracił prawo jazdy na trzy miesiące i otrzymał kilka mandatów oraz w sumie 20 punktów karnych.

Rodzinna tragedia przed świętami. W wypadku, do którego w czwartek po 6:00 rano doszło w Grabianowie, niedaleko Śremu, zginęło dwóch braci w wieku 20 i 21 lat. Z ustaleń policji wynika, że kierowany przez 21-latka renault scenic na łuku drogi wpadł w poślizg i uderzył w płot jednej z posesji. Siła uderzenia była tak duża, że obaj młodzi mężczyźni zginęli na miejscu.

Rodzinna tragedia na autostradzie A4. W sobotę przed 10.00 rano na 252 kilometrze drogi w kierunku Wrocławia, samochód, którym podróżowały trzy osoby - rodzice z małym dzieckiem, wypadł z pasa ruchu i z ogromną siłą uderzył w metalowy słup bramownicy. Samochód dosłownie złamał się na pół i zatrzymał na dachu. Pomimo reanimacji, nie udało się uratować życia 6-letniego dziecka. Dwie dorosłe osoby trafiły do szpitala.

Do nietypowej kolizji doszło w środę po 14:00 na cmentarzu komunalnym w Orzeszu, na Śląsku. Jak informują policjanci, 88-letni kierowca osobowego hyundaia utracił orientację przestrzenną, źle ocenił szerokość swojego samochodu i wjechał w alejkę cmentarza komunalnego, uszkadzając 22 nagrobki. Mężczyznę ukarano mandatem oraz punktami karnymi. Policjanci drogówki zdecydowali także skierować do starosty wniosek o przeprowadzenie badań lekarskich 88-latka.

Do niebezpiecznej sytuacji doszło we wtorkowe popołudnie na skrzyżowaniu ulic Wrocławskiej i Spychalskiego w Opolu. Na nagraniu z wideorejestratora widać, jak samochód osobowy na zielonym świetle wjeżdża z niedużą prędkością na skrzyżowanie i w ostatnim momencie hamuje, ustępując pierwszeństwa, jadącej na sygnale karetce pogotowia. Warto zwrócić uwagę na dźwięk w filmie - pierwszy sygnał jadącej karetki pogotowia słychać na około 2 sekundy przed momentem, gdy karetka przejeżdża przed maską. Nie ma wątpliwości, że gdyby kierowca samochodu osobowego nie zahamował, doszłoby do zderzenia. Przypomnijmy, że jazda pojazdem uprzywilejowanym na sygnałach nie daje pierwszeństwa przejazdu i kierowca takiego pojazdu musi zachować szczególną ostrożność. Pamiętajmy jednak, że szczególnie ratownicy medyczni są w ostatnich miesiącach przemęczeni, a karetek na sygnale jest teraz na drogach więcej niż kiedykolwiek, dlatego nawet mając pierwszeństwo, warto być jeszcze bardziej uważnym za kierownicą.