Szaleniec pędził autostradą pod prąd, prosto na czołówkę z innymi samochodami! Jak informuje GDDKiA, do dramatycznej sytuacji doszło w miniony weekend na autostradzie A1 w okolicach Włocławka. Kierowca wjechał na autostradę na węźle Włocławek Zachód i ruszył dalej pod prąd. Cudem nie doszło do wypadku, który w tej sytuacji mógłby skończyć się tragicznie.

61-letnia Beata Kozidrak została zatrzymana we wrześniu tego roku, gdy na warszawskim Mokotowie kierowała samochodem pod wpływem alkoholu. Jak relacjonowali świadkowie zdarzenia, wokalistka miała jechać zygzakiem "od krawężnika do krawężnika". Gdy na miejscu pojawiła się policja, kobieta wydmuchała 2 promile alkoholu. Niedługo później artystka wydała oświadczenie na swoim profilu na Instagramie, w którym przeprosiła, napisała, że żałuje tego co się stało, bardzo się tego wstydzi i musi ponieść konsekwencje tego, co się stało. Dziś sąd skazał ją na 6 miesięcy ograniczenia wolności z pracami społecznymi, zakazał prowadzenia pojazdów przez pięć lat oraz zobowiązał do zapłacenia 10 tys. zł. grzywny. Wyrok nie jest prawomocny. Jak informuje TVP.info, prokuratura zamierza się od niego odwołać.

Jedna osoba zginęła a jedna została ranna w wypadku, do którego po 7.00 rano doszło w Rozbitku, na drodze krajowej nr 24. Jak informują strażacy, na miejscu zdarzenia zastali w obu samochodach zakleszczonych kierowców, którym udzielono kwalifikowanej pierwszej pomocy. Niezbędne było również wykonanie dostępu do poszkodowanych przy użyciu narzędzi hydraulicznych. Niestety kierowca jednego z samochodów zmarł. Na tę chwilę nie są znane szczegółowe okoliczności wypadku.

Kierowca forda mondeo po wyprzedzeniu samochodu ciężarowego, zjechał na prawy pas i nagle zaczął hamować. Takie zachowanie na drodze szybkiego ruchu może doprowadzić do tragicznego wypadku. Kierowca osobówki miał pecha, bo całe zdarzenie widzieli policjanci, którzy jechali za nim na motocyklach. Całość zarejestrowała kamera zamontowana w samochodzie ciężarowym. Do zdarzenia doszło 8 listopada w okolicach miejscowości Ris-Orangis we Francji.

Tragiczny wypadek na S7 w okolicy miejscowości Litwinek, w województwie łódzki. - Doszło tam do tragicznego w skutkach zderzenia ciężarówki z busem czterech pracowników wykonujących roboty drogowe. Dwóch z nich zginęło na miejscu, dwaj pozostali zostali ranni. Służby pracują na miejscu organizując objazdy - informują policjanci z KWP w Olsztynie.

Do tragicznego wypadku doszło przed 4.00 rano na DW 764 w miejscowości Chańcza, w Świętokrzyskiem. Jak informuje policja, ze wstępnych ustaleń wynika, że 25-letni kierowca busa na ukraińskich tablicach rejestracyjnych, z nieustalonych na chwilę obecną przyczyn, na łuku zjechał z drogi i uderzył w drzewo. W wyniku zdarzenia na miejscu śmierć poniosło dwoje pasażerów - 25-letnia kobieta i 24-letni mężczyzna. Do szpitala w ciężkim stanie zabrany został kierowca mercedesa oraz 35- letni pasażer.

Do bardzo poważnego wypadku doszło w nocy na trasie Lubnia-Wiele, w okolicach granicy powiatów chojnickiego i kościerskiego. Kierowane prze 22-letniego mężczyznę audi z ogromną prędkością wypadło z drogi, wjechało do lasu i ścinając kilka drzew, zatrzymało się na jednym z nich. Jak informuje serwis Czas Chojnic, prędkościomierz audi zatrzymał się po wypadku na 200 km/h. Kierowca samochodu trafił do szpitala.

Pechowy, poniedziałkowy poranek miał kierowca samochodu ciężarowego, przewożący skrzynki z butelkami z piwem. Chwilę po 8.00 służby otrzymały informację o tym, że w miejscowości Rzecz w Zachodniopomorskiem doszło do nietypowego zdarzenia. Z samochodu ciężarowego wypadł ładunek, a jezdnia dosłownie spłynęła piwem z rozbitych butelek.

27-letni kierowca i jego pasażer zostali zakleszczeni w samochodzie osobowym po tym, jak ten dosłownie wbił się przez ścianę do jednego z garaży. Aby uwolnić ich z wraku, konieczna była pomoc strażaków ze specjalistycznym, hydraulicznym sprzętem. Obaj mężczyźni trafili do szpitala. Jak się okazało, 27-letni kierowca volkswagena był pijany - wydmuchał 1,2 promila alkoholu.Do wypadku doszło w sobotę wieczorem w Santoku, koło Gorzowa.

Do bardzo poważnego wypadku doszło w nocy w miejscowości Kolonia Olszowa. Po przyjeździe na miejsce, strażacy zastali samochód osobowy, który najpierw uderzył w drzewo, po czym dachował. - Widok nas zszokował - komentują strażacy z OSP Ujazd. Jak się okazało, pomimo ogromnych uszkodzeń pojazdu, w środku nie było nikogo. Z relacji świadków wynika, że po wypadku BMW opuściło kilka osób, które uciekły pieszo. Szczegółowym wyjaśnieniem okoliczności wypadku zajęła się już policja.